środa, 28 października 2015

Pani Niflheimu

W końcu.

W końcu nadszedł ten dzień w którym pokaże Wam Hellię w swoim prawdziwym wydaniu - jako Panią Niflheimu. Dłubałam nad tym zdecydowanie zbyt długo, co chwila coś zmieniałam, prułam, niszczyłam, szyłam od nowa i tak w kółko. Ten post miał się przecież ukazać już ponad 2 tygodnie temu... Szczęście w nieszczęściu przez koszmarny sen zerwałam się dzisiaj o 6 rano z łóżka, dokończyłam szybko konieczne elementy i pomknęłam z Laylą w las. Jest duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie ten sen, Hellia po tych kolejnych poprawkach skończyłaby jako słoń, ewentualnie klown z cyrku a nie jako nordycka bogini a post ukazał by się w październiku ale przyszłego roku :D Tak to jest jak się pragnie czegoś zbyt mocno. Miałam tak jasny obraz w głowie tego, jak Hellia ma wyglądać, że nie umiałam iść ze sobą na kompromis. W końcu jednak musiałam, po licznych próbach i barowaniu się sama ze sobą. Także Hełm nie jest z sutaszu a z eko skóry, masy solnej i koralików a buty wzięłam gotowe i pomalowałam a raczej popalcowałam goldfingerem (też miały być z sutaszu). Miała być spódnica z pasków i luźno puszczonych koralików - są spodnie :D A muszę się jeszcze pochwalić, że nauczyłam się w końcu robić wykrój spodni na podstawie wymiarów. Nawet z bluzką sobie poradzę! A co! :D Jedynie kolor w tym stroju pozostał niezmienny - czerń i opalizujące koraliki. Ja sama czuję się najlepiej w takim zestawieniu kolorów - czerń podkreślona multikolorowymi dodatkami. Sama chciałabym taki gorset jak ma Helka i trochę go jej zazdroszczę :D Może kiedyś...
Zdjęć jest masa (specjalnie dla Ciebie, Łuczku :)), chociaż przyznaję, że nie jestem z nich zadowolona. Nie ma w nich magii, tego "czegoś". Byłam zbyt roztrzęsiona po tym śnie i nie mogłam wybrać odpowiedniej kompozycji, pozycji lalki. Inaczej je sobie wyobrażałam. A chodziłam po lasach 3 godziny... Żadne miejsce nie było zbyt dobre. Ale nie będę tego znowu przekładać. Jak już to opublikuję to będzie "zaklepane" i pójdę dalej. Zastanawiam się nad strojem Kleopatry i syreny jak również nieco bardziej casualowych, mniej dramatycznych ubraniach. Muszę się podszkolić technicznie, popracować nad klasycznymi wykrojami. Dobra, koniec biadolenia czas na Hellkę :D Przedstawiam Wam moją nordycką boginię piekieł, która zawitała na ziemię na czas zbliżającego się Samhain:


piątek, 2 października 2015

Południca - Hellia

Witam kochani :)

Bardzo dziękuję za tak pozytywny odzew pod poprzednim postem :) Wasze słowa uskrzydlają. Już zaczynam myśleć jakby tu się Wam odwdzięczyć za to, że ze mną jesteście. To dzięki Wam i Waszym blogom zaczęła się moja przygoda z lalkami Jesteście cudowni, jeszcze nigdy nie poznałam tak wielu wspaniałych i otwartych  ludzi...:) Dajecie mi wiele radości.

Dzisiaj Hellia pokaże Wam się jako Południca. Tak się zastanawiam czy udałoby mi się pokazać ją w innym wydaniu niż diabolicznym :D Chyba nieeee :D
Zależało mi na tym by jej ruda czupryna zapłonęła w słońcu dlatego też wybrałam się na zdjęcia wtedy gdy  już ono zachodziło. Na jednym zdjęciu nawet mi się to udało! :D
 Strój prezentowany dzisiaj uszyłam już jakiś czas temu, ale jakoś nie było okazji by zrobić zdjęcia i go pokazać. Składa się z dwóch części - pod tymi paskami jest całkiem seksi sukienka do połowy ud, na pewno jeszcze pokażę ją w całości przy innej sesji :) Na głowę założyłam jej wianek z koralików Rizo, pojedyncze kuleczki są inspirowane morskim żyjątkiem - jeżakiem brzegowym. 
Póki co jednak szyję (cały czas) strój Helce, z sutaszu, tym razem zrobię jej też buty - również z sutaszu :D Trzymajcie kciuki! :D I już w przyszłym tygodniu spodziewajcie się Hellii w iście nordyckim, walecznym wydaniu. 

Ostrzegam - zdjęć jest masa :3